wtorek, 29 grudnia 2009

H.pyta mnie patrząc na leżącego chorego brata, -Mamusiu? Tak , H.?Ci K. jeśt choly?Tak -odpowiadam.Na co ona -Ale miał byc zdlowy, nie tak miało byc -odpowiada wzburzona. I coz tu wiecej dodac?

sobota, 26 grudnia 2009

Minął szmat czasu...A tyle się działo, jak zwykle zresztą.Juz nawet zapomniałam o podrózy do Gdańska .Wędrówka plazą do Sopotu pod osłoną nocy.Pyszna kolacja w nadmorskiej knajpce , urokliwy nastrój , spokój,cicho sącząca się muzyka , usmiech pianisty.Ach, było minęło, zostało jedynie w pamięci. Ledwo zdązyłam wrocic , juz wpadłam w wir codziennych spraw, swiatecznych przygotowan, piernikow, keksów, makowcow.Nie powiem, lubię a nawet bardzo.A i Mikołaj tego roku był niezwykle łaskawy.Jednym słowem w" Dzien za dniem" , bez wiekszych zmian.Moze to i dobrze? Czasami myslę,ze własnie na tym polega szczęscie.Spokojnych świąt:)

czwartek, 3 grudnia 2009

Od jakiegos czasu usilnie poszukuję ...czasu. Zdążę uporac się z klasówką z polskiego a juz na głową wisi doswiadczenie z przyrody. Dosłownie za chwilkę goni mnie sprawdzian z matematyki oraz z angielskiego.Nie mam chwili wytchnienia, nie "zdanżam"z życiem , słowo daję, A wszystko przez ten czas!Prasowanie lezy odłogiem , o porządkach przedswiątecznych nawet nie chcę myslec. A prezenty??? Ilez wysiłku wkładam w koncepcję.A jak juz ją mam ,okazuje się ,ze produkt niedostępny przed swiętami. Ufff. Chyba cos ze mną jest nie tak. Potrzebuję , jak nic, wsparcia. Moze jakas szybka lekcja zarządzania czasem???Nie napiszę więcej bo juz lecę dalej. Pozdrawiam tych ,co potrafią a zwłaszcza tych , ktorzy ,podobnie jak ja , nie umieją się nalezycie zorganizowac. Buzka!

środa, 25 listopada 2009

Mamo , mamo , gulci mi w dziuchu( czytaj burczy mi w brzuchu), zlób mi kanapećke sibciutko-powiedziała H. w piec minut po zjedzeniu dwoch bananów. O rany !!! Ona ma apetyt całkiem jak jej matka. I co robic???

piątek, 20 listopada 2009

Zdązyłam uporac się z grypą, tzn. ucięłam łeb hydrze, a tu nowe rewelacje- zepsuł się komp.Oj niedobrze , niedobrze to jeszcze większy problem niz wirus AH1N1 .No nic , nastąpił syndrom odstawienia- drazliwosc , wybuchowosc, kłopoty w koncetracji uwagi i inne trudne objawy.I jak tu zyc? Ale całkiem powaznie to rzeczywiscie swiat wirtualnych kontaktow , odwiedzin blogowych, rozmow skypowych wciąga jak ...Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale ciekawa jestem co nowego dzis czy wczoraj. Cieszą mnie wszystkie sukcesy" blogowych" dzieci, smucą troski ich mamus.
Identyfikuję się jakos z nimi , przezywam..Czy to normalne??? A moze
to tylko wysoki poziom empatii? Sama nie wiem.Wiem, ze z radoscią odwiedzam ulubione blogi , czytam , ogladam zdjęcia, wykorzystuję niektore pomysły, przepisy. Są dla mnie dużą inspiracją. Więc daję sobie prawo do tego rodzaju uzaleznien. Skoro liczba nałogow jest stała, jak twierdzą niektorzy, to zostaję przy swoim. W koncu komputer nie psuje się często...

sobota, 14 listopada 2009

Grypa...grypa...

wtorek, 10 listopada 2009

Z cyklu - dialogi.
-H. dlaczego posiusiałas w majteczki ?Nie zdązyłas? Samo poleciało?
-Siamo , mamusiu.
-A czy cos cię boli jak siusiasz?
-Tak , mamusiu.
-A co cię boli córciu?
-Głowa mamusiu...

poniedziałek, 9 listopada 2009

W ostatnią sobotę moja droga A. obdarzyła mnie nową porcją ksiązek, co je powinnam a nawet muszę przeczytac. Nie powiem, lubię to zajęcie . Ale w kolejce czekają jeszcze, zaległe wspomnienia rodu Stuhrow i " Stowarzyszenie umarłych poetow". Nie wspomnę o czytanej z namaszczeniem rozmowie Wisniewskiego z Domagalik ("188dni i nocy")A tu smakowita" Julie &Julia" juz łypie okiem..Och , zeby tak miec nieco więcej czasu. Zeby nie stawac przed wyborem ksiazka czy deska do prasowania. Zeby nie trzeba było jedną reką mieszac w garze z zupą a drugą przekręcac kartki ksiązki. (O zgrozo!! jak by powiedzieli niektórzy)Nie wspomniałam nic o literaturze branżowej. Wstyd się przyznac ale" Przywiazanie' Bolwbiego czytam juz , no ......chyba ze trzy miesiace. Niezle , co?
Jesien teoretycznie sprzyja lekturze. Ale zycie ma to w nosie i niesie ze sobą rozne takie , co zajmują czas i głowę a wtedy to się juz nawet i czytac nie chce.Ale , ale, dosyc tego. Zaraz zamykam kompa i zmykam do starej formy przekazu - ksiązki . Pozdrawiam wszystkich wiernych tej formie, nawet jesli wybierają kompletnie odmienne tresci.

piątek, 6 listopada 2009

Zamierzam zrobic dzieciom urodzinową imprezkę. Oczywiscie jak zwykle mam dylemat - na słodko li tylko? A moze cos bardziej konkretnego? Będą dorosli , niby słodkosci lubią, zwłaszcza męzczyzni, ale cos na ząb by się przydało. Moze jakas podpowiedz niewielka????Jakis dobry pomysł? Jakas stronka kulinarna? Pomozcie bo będę buuuuuuu...

piątek, 30 października 2009

Juz za chwilę Wszystkich Swietych , swięto bardzo optymistyczne tak naprawdę, szczegolnie dla ludzi wierzących. Ale zaraz za nim Dzien Zaduszny. Refleksja, smutek , tesknota...

I tu nasuwa mi się wiersz Piotra Brymasa , bardzo ciekawego , młodego poety, ktorego nowy tomik wierszy pojawi sie tuz, tuz...

I z tą roznicą,ze się zaczęło,
Mowic do siebie ciągle niechcący.
Zycie to jednak przepasc, nie przełom
I temat zimny, a nie gorący.

I z tą roznicą,ze obcy przebieg
Ma kazda mysl i sprawa swiata.
I się na nowo tworzy bez Ciebie,
I oddech Twoj w ciszę ugniata.

Iz tą roznicą,ze kwiaty płyną
Zrzucone z mostu do nocnej rzeki.
I gdzies wylane do morza wino
Z naiwnej wiary w nieba przecieki.

I z tą roznicą,ze chce się przyschnąc,
Bo w kazdą stronę drazni ruch kazdy.
I pamiec wszelką osmiesza myslą,
Kiedy juz w koncu pamięc ci zadrży.

środa, 28 października 2009

Zima sie zbliza , muszę w koncu H. kupic kurtkę zimową. Chyba dzis rzucę się w wir zakupowy. Wiem , wiem ,ze to nie najlepszy moment.Czas przed jakimikolwiek swietami jest goraczkowy i pospieszny ,mam wrazenie ,ze szybciej płynie albo jest go mniej albo jeszzce co inne co sama nie wiem.Ale dziecko kurtkę musi miec, nie? A przy okazji i matka sobie moze cos zakupi. Jakis ciepły sweterek? Moze kremik lub balsamik do ciała? Och , będę nareszcie kobietą luksusową, he he...Ostanio w ramach tegoz pojęcia pomalowałam sobie na czerwono paznokcie , troche lakieru bylo na paznokciach , reszta na palcach i stole , gdzie lezała owa malowana ręka . Co by nie mowic efekt był piorunujący ale...niestety krótkotrwały. Gdybym tak nie musiała tyle czasu spedzac w kuchni albo, ( jak przystalo na kobietę luksusową), uzywała rękawiczek jednorazowych do zmywania , obierania , krojenia, czyszczenia to moze , moze starczyło by na dłuzej . Dlatego więc w ramach luksusu postaram sie dac sobie cos bardziej długofalowego. Zebym tylko nie zapomniala po co w ogole poszłam na te zakupy.I jeszcze jedno , H ma urodziny zaraz , za chwilke , wiec w ramach prezentu zamierzam jej ofiarowac jakis zestawik kosmetyczny dla dziewczynek . Nie jak zwykle ksiązki , puzzle , układanki i inne edukacyjne wyroby . Tym razem bedzie kobieco. Niech się dziewczyna uczy od małego . Niech wie , ze zeby byc piekną trzeba o to dbac . Moze jej się uda to bardziej niz matce.

poniedziałek, 26 października 2009

Jak na poniedziałek, udało się w miarę sprawnie zebrac w sobie siły i ...wstac.Szybka gmnastyka podczas gotowania owsianki pozwoliła moim członkom skleic się do kupy a rumianek z imbirem uspokoił i rozgrzał moj zołądek.No, mogłam zacząc jakos funkcjonowac.Zebrałam dziatwę, nakarmiłam , oporządziłam, odwiozłam do szkoły i przedszkola a sama udałam się do pracy. Naprawdę jak na poniedziałek nie było zle, udało mi się zaparkowac w dobrym miejscu , zdązyc przed deszczem a na dodatek wiele , wiele zrobic. Powiem ,ze jestem na bieżąco ze wszystkim. Brzmi niezle , powiem ,ze nawet optymistycznie.Po pracy zrobiłam szybki objazd miasta po czym wrociłam z młodszym do starszego co juz urzędował w domu.Poniedziałek zaczął sie dobrze , moze taki będzie cały tydzien? Jest cien szansy. Do tego wszystkiego mam fajną ksiązkę , swieżą prasę kobiecą i zdecydowanie mniejszą gorę prasowania. Coz więcej chciec? Czyz zycie nie jest piękne??

czwartek, 22 października 2009

Ostatnio dopada mnie ciąg roznych trudnych sytuacji. Zastanawiam się czy ma to jakis związek z tym ,ze za chwilę listopad - "mój " miesiąc.Spotkałam się kiedys ze stwierdzeniem ,ze misiące naszych narodzin przyciągają trudne sprawy.I nie wiem czy to sugestia ale rzeczywiscie u mnie tak jest. Nie chcę popadac w jakies magiczne myslenie czy knuc spiskowa teorię zdarzen.Staram się jednak omijac w tym czasie lekarzy, specjalistow roznej masci, nie rozwiazywac trudnych problemow i nie podejmowac zyciowych decyzji.Zresztą jesienna szaruga temu nie sprzyja.Moze to ten brak słonca? Moze wilgoc , ktorej nie lubię?Ocieplam swoje wnętrze i ciało jak mogę.Staram się byc dobra dla siebie, robię sobie drobne przyjemnostki. Mam swój czas ,(choc trochę) celebruję małe rytuały, zapalam kadzidła, swiece, parzę starannie kawę, włączam muzykę i ...piszę bloga . Staram się zatrzymac na moment, złapac chwilę, zachwycic się zyciem, ktore ostatnio nie jest dla mnie zbyt łaskawe. Ale to nic , minie jesien , przyjdzie zima ze swoja bielą , słoncem i nartami.Mam nadzieję,ze poprawi nieco humor .Oby do zimy!

piątek, 16 października 2009

Dzisiaj mam 'wolne", tzn. wolne od pracy intelektualnej . Kazda inna mnie lubi więc przerw nie mam.Od rana w wirze codziennosci ale ze południe juz, więc przyszła pora na " Chwilę dla Ciebie".Zasiadam więc do kompa , sprawdzam pocztę ,zalę się koleżance A. na skype jakie to zycie nie jest proste.Mam chwilowy luz, ciepła kawa z kardamonem ogrzewa dłonie i serce, do tego musi byc cos na słodko. Czemu wlasnie ten a nie inny smak jest moim przeklenstwem? Nie dosc ze niezdrowy to jeszcze idzie w... no wiadomo w biodra.Ale co tam ! Walczyc będę ze sobą od poniedziałku jak nie tego to innego i tak w kółko. Nawet wieczorny wygibas nie motywuje do przejscia na dietę a" mowi się",ze wysiłek fizyczny wyzwala endorfiny , czy endomorfiny czy morfinę, cholerka nie pamietam. U mnie wyzwala tylko zmęczenie i juz .Więc co robic?Muszę isc na ciacho chyba.

czwartek, 15 października 2009

Ostatnie dwa dni były pod hasłem" K. wchodzi w trudny wiek".Nasze starsze dziecko dostarczyło nam wielu wielu wrazen tak silnych, ze nawet Sodomora i Gomora za oknem nie wywołała większych emocji .A przeciez mogła, oj mogła.. Całe szczęscie ,ze wszystko skonczyło się dobrze.Pozostały tylko refleksje i wskazówki na przyszłosc. Czasami myslę,ze swiat zwariował a ludzie są tak bardzo nieszczęsliwi, zamotani w swoich kompleksach , lękach, strachach . Najgorsze ,ze chcą takze unieszczęsliwic innych. Ale z nami im się nie uda!!!
My cieszymy się z tego co jest , nawet wtedy gdy snieg po pas, w butach mokro a do domu daleko.
Pozdrawiam wszystkich tych , ktorzy kochają zimę, tych , ktorzy jej nie lubią i tych co mieszkają tam, gdzie zawsze swieci słonce.

poniedziałek, 12 października 2009

Wiadomosci z przedszkolnego frontu.
Po piątkowym dołku , dzisiaj górka...Jesienny lisc H. wisi w hollu czyli na "wystawie". Poza tym podczas lezakowania zasnęła Moze to ulubiona pizamka w małpki sprawiła ten cud, nie wiadomo , nie dociekam . Liczy się efekt koncowy - dobry nastroj dziecka i wszystkich pozostałych.Taki miły początek tygodnia...

sobota, 10 października 2009

No cóz, powiedzmy sobie szczerze, jestem matką najbardziej psotnego , krąbrnego dziecka w grupie. Ha! Kto wie , może i w całym przedszkolu? Po pierwsze ,H. nie spi w czasie lezakowania i nie zamierza się tej czynnosci oddawac. Mało tego, jak pani włącza muzykę, ona tanczy , wygina smiało ciało i szaleje. Nie chce bez ruchu słuchac bajek tylko chce sie bawic. Stawia jasno granice , wytycza terytorium ale nie jest to mozliwe do przyjęcia w przedszkolu .Nie wykonuje wszystkich polecen, np. woli siedziec na stołeczku niz na dywanie, nie chce wspólpracowac a chce rządzic .Zasada jest taka , im ktos ją bardziej do czegos przymusza tym bardziej mowi:" nie".Na pozór stwarza wrazenie ze wszystkie uwagi wpuszcza jednym a wypuszcza drugim uchem, ze nie robią one na niej zadnego wrazenia . Ale gdy przychodzi noc , gdy powoli wyłączają się wszystkie mechanizmy obronne, zaczyna żalic się przez sen , płacze , przezywa , nękają ją złe sny. Probuję byc po prostu z moim dzieckiem wtedy gdy mnie potrzebuje, staram się powoli wprowadzac w swiat zasad społecznych, tłumaczyc, rozmawiac. I zastanawiam się cały czas gdzie jest granica pomiędzy indywidualizmem a społecznoscią,Jak wychowac dziecko by zachowało swoją odrębnosc i jednoczesnie umiało odnalezc się i zyc wsród ludzi, bez szkody dla swojego rozwoju. Widzę, ze długa , kręta i wyboista droga to będzie...

piątek, 9 października 2009

I znowu piątek, przeciez nie tak dawno był...to nie wczoraj czasem? Oj gubię się , gubię a wydawało mi się ,ze juz jakis czas temu bezbłędnie opanowałam znajomosc dni tygodnia po kolei. Od rana szybki objazd miasta , H. do przedszkola , zakupy na ryneczku. Udało mi się znalezc babę co miała jeszcze żurawinę , będzie jak znalazł na zimowe wieczory. A jeszcze jesienne maliny pyszne, ostatnie przed przymrozkami, dzieciaki będą miały raj , jedzą do oporu. Lubią te czerwone miękkie kuleczki- ostatnie podrygi lata i jednoczesnie słodka zapowiedz bogatej owocami jesieni.
Patrzę w okno , słonce wyjrzało i ociepla moj ogrod , ogrzewa iglaki , wrzosy, ostatnie niezebrane zioła i lekko przyschnięte juz kwiaty . One wiedzą , czują, ze ma sie ku koncowi . I wygląda na to ,ze są z tym pogodzone . Tylko człowiek taki durny nigdy się z tym pogodzic nie chce , a moze to dobrze ???? Moze to własnie tu tkwi tajemnica wzlotów i upadków??? Oj, oj nie o tym miało byc , nie o tym . Lepiej pojdę zaparzyc kawę , poprawi nastroj, rozgrzeje srodek, pobudzi zmysły...

czwartek, 8 października 2009

Na dobry początek

Dzien za dniem , hmmm nic takiego oryginalnego, co?? Tak, to prawda ale zadnych fajerwerków nie przewiduję, raczej przyziemne refleksje na temat zycia.
Pomysł bloga zrodził się wtedy gdy zgubiłam klucze od samochodu. Były i nie ma , kamien w wodę a raczej w miskę z grzybami jak się okazało. A grzyby były dostane od znajomych , tak bardzo byłam im wdzięczna ,ze w zamian oddałam miskę wraz z kluczami. Juz wtedy pomyslałam , nie jest dobrze, trzeba zwolnic , przystopowac, złapac dystans...
Będę więc swoje mysli zapisywac po cichu , powoli , niespiesznie , dzien za dniem.