Sa takie dni kiedy nie dzieje się nic , czas płynie leniwie, robisz co do ciebie należy ,jesteś w ciągu powtarzalnych aktywnosci, zdarzen , mysli.. I nie wiesz czy to wtorek czy czwartek bo każdy dzień podobny do kolejnego, więc codziennie masz wrażenie ,ze jest poniedziałek.
Aż tu nagle nadchodzi taki tydzień , w którym każdy dzień ma swoje imię i nazwisko, i nie sposób je pomylić.I potrafisz odróżnić, nazwać i nawet zapach określić.
I taki jest ten tydzień właśnie . Wiele by o tym pisać...ludzie , wspomnienia, emocje...
We wtorek balowałyśmy z Moją Drogą A. na czterdziestych urodzinach naszej koleżanki! Tak , tak na czterdziestych , taka stara a jeszcze żyje ..Impreza w stylu amerykańskim, czyli surprise!Trzeba było widzieć minę jubilatki, kiedy stado znajomych głośnym okrzykiem przywitało ją, gdy stanęła w drzwiach swojego mieszkania. Do tego radosne sto lat , kwiecie, tort i szampan. Chyba do dziś ma wątpliwosci czy aby zdarzyło się to naprawdę...Ja też.
Dla mnie był to naprawdę fajny czas z ludźmi, z którymi nie spotykam się często.
Kolejne takie chwile mam nadzieję złapać w weekend.
Wyruszamy jutro, bladym świtem, na szwendanie po Kaziemierzu. Bagaże przyszykowane , zakupy zrobione, jeszcze kilka drobiazgow, jakaś książka, laptop. Mam nadzieję,ze dam radę pomieścić te wszystkie emocje, no i że wielka woda nam nie przeszkodzi...
Co za tydzień...