Ja jednak lubię wracać na swoje..
I choć oznacza to zwykle wiele pracy, obowiązków, zadań do wykonania na cito, to lubię.
Wraz z nami, w domu, pojawiło się sporo nowych skarbów wakacyjnych,
muszle, kamienie, badyle, patyczki, a nawet płatki dzikiej róży do herbaty.Najwięcej jednak przybyło piachu znad morskich plaż. Jest wszechobecny.
Jakoś specjalnie z nim nie walczę. Kojarzy mi sie z wyjazdem, lenistwem, słońcem.
A te wspomnienia chciałabym zachowac jak najdłużej...
Póki co ,jestem pełna wrażeń, kolorów, dzwięków, nowych pomysłow i inspiracji.
W głowie układam już osobisty plan na najbliższe dni. To oczywiscie teoria li tylko bo wiadomo-praca, dzieci, a z nimi nigdy nic nie wiadomo. No, ale gdyby się jednak udało , byłoby dobrze.
Chcieć to móc, ludzie mawiają. Może mają rację? Zobaczymy.
My też zawsze przywlekaliśmy do domu takie skarby. Przywołują ciepłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń;) a zdjęcia jakieś? :) miło, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z tymi planami :) trzymam kciuki!!!
Och, powroty...
OdpowiedzUsuńBeatto:)
OdpowiedzUsuńJak byłam małą dziewczynką to zawsze przywlekałam z wakacji jakieś "skarby". Nie dziwię się więc moim dzieciom,ze mają tak samo.Pewnie po mnie ..
Zresztą miło powspominać lato, kiedy za oknem będzie jesienna szaruga. Wtedy każdy kamyk czy muszelka to taki mały powiew ciepła i ślad letnich przygód.
Mała Mi:)
OdpowiedzUsuńJa to jestem strasznie tępa w zakresie działan fotograficznych.Żałuję ,że nie umiem robić zdjęć , do jakich przyzwyczaiły nas koleżanki z innych blogów. Zazdroszczę im bardzo tej umiejętnosci otwarcie się do tego przyznając. A wiesz,że jest to własnie jedno z postanowień do realizacji po wakacjach - pokonać strach przed aparatem???
Sciskam:)
MOja Droga A:))
OdpowiedzUsuńKochana moja
Ja wróciłam
Ty wróciłaś
Wróciłysmy...dzięki temu miłaysmy czas na kawkę i shopping. Nie ma tego złego..
Buźka:)
Moja droga B.,
OdpowiedzUsuńtak, tak, w moim westchnieniu było między innymi wspomnienie naszych spotkań w MM... :) I za to baaaardzo lubię powroty! Ale teraz patrzę na stosy w korytarzu, bo wróciłam ja, wrócił R, wróciły dzieci z obozu...
Moja Droga A.:))
OdpowiedzUsuńDasz radę, co to dla Ciebie, te góry prania. Nie z takimi sprawami dajesz radę na codzień. Oby pralka wytrzymała:)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń