A jednak , życie potrafi zaskoczyć..
W sobotę udało nam się wyjechać
do Kazimierza na festyn przedświąteczny.
Po porannym wylegiwaniu się w łóżku,
podjęliśmy szybką decyzję- jedziemy.
Dzieci odsprzedaliśmy dziadkom.
Wzięliśmy ze sobą znajomych
i ruszyliśmy w drogę.
Było fantastycznie relaksacyjnie.
Po zrobieniu zapasów serów korycińskich i przepysznych jogurtów
z Mlecznej Drogi , odwiedzeniu ulubionych galeryjek,
udaliśmy się na obiad do Sarzyńskich.
A żeby już nam w ogóle było dobrze
zalegliśmy w Faktorii .
Pycha kawa i placek z borówkami z żytniej mąki
to własnie to, co małe misie lubią najbardziej.
Bez pośpiechu, wewnętrznego przymusu,
w atmosferze ogólnej radości, dobrego nastroju, spontanicznej zabawy,
przetrwoniliśmy czas do wieczora.
Kazimierz żegnał nas lekko prószącym śniegiem
ale daliśmy radę wrócić do domu bezpiecznie.
Miły dzień, dobry czas...
Lubię takie podarki od życia.
Sukhumvit 38
9 lat temu
Moja kochana B.,
OdpowiedzUsuńjak najwięcej takich podarków od życia Ci życzę! :D
Moja Droga A.:)
OdpowiedzUsuńCzasami takie fajne rzeczy mi się przydarzają same a czasami je prowokuję albo wręcz oragnizuję.Ty czasami też partycypujesz w tych "podarkach" od życia , hehehe.
Ściskam Cię kochana gorąco w ten mroźny dzień:)))))
Moja droga B.,
OdpowiedzUsuńniech no ja tylko wyjdę z tych klimatów ospowo-świątecznych....! Będę działać, organizować i.... prowokować ;D
Lubię słowo "czasami" , jak pewnie zauważyłaś. Jest takie niezobowiązujące :)))
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje działania i prowokacje!!!!!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, bo ja też je lubię.
OdpowiedzUsuńPrzypadkom trzeba czasem pomagać.... :D
oooooo, moja droga, BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTeż lubię tak "zalegać", obawiam się tylko konsekwencji w postaci trudnego powrotu do rzeczywistości...Placek z borówkami...Mniam :)
OdpowiedzUsuńBeatto, powrót po zaleganiu zawsze jest trudny. Ale mimo to czasami warto zaszaleć.
OdpowiedzUsuńBuźka:)