Wreszcie nadszedł ten czas, byłyśmy z H. u logopedy. Nie zeby to była pierwsza w życiu wizyta u specjalisty, co to takie rzeczy umie z językiem wyczyniać,ze ja wysiadam ...Ale pierwsza, zakończona konkretnym planem terapii.
Co tu dużo mówic, aparat artykulacyjny kuleje. To zapewne po ojcu. Nie żeby miał on jakąś wadę wymowy, broń Boże, no ale zawsze ktoś musi byc winien, więc ustaliłam ,że tym razem, ON.. Natomiast , zasób słownikowy mowy czynnej , biernej i cała reszta, nad wyraz rozwnięta. To zapewne po matce. Sukces niewątpliwie ma moje oczy i jak nic pachnie Kenzo.No ale..
Wizyta przebiegała burzliwie.
H. nie jest łatwa w obejściu, wszyscy to już wiedzą, z logopedą włącznie. On mocno zaprzyjazniony człowiek jest. Widział ją nie raz i nie dwa w akcji..Gotowy był na wszystko, zwłaszcza,ze to kobieta i z tych bardziej odważnych..
Po obejrzeniu i przerobieniu, wyrobieniu i odnowieniu prawidłowej pracy języka i innych jemu towarzyszących...opuściłysmy gabinet ,który niewatpliwie wymagał teraz działań naprawczych..
Zasobne w plan działania, spis i opis ćwiczen usprawniających wrociłysmy do domu, by chwycic byka za rogi.
Ha, mija juz kolejny dzień korridy. Nie chcę , nie będę, nie zrobię..i w kółko.
Jak tu wytłumaczyc się logopedzie z tego na następnej wizycie?
Moze jakis plan pomocy dla Matki?
Sukhumvit 38
9 lat temu
nie ma wyjścia, trzeba ćwiczyć :(
OdpowiedzUsuńMoja droga B.,
OdpowiedzUsuńależ mam zagwozdkę... Pozwolisz, że jutro omówimy to osobiście? :)))
Bardzo bardzo bardzo bym chciała Ci pomóc... ale nie wiem jak się przekonuje dzieci, żeby robił to co chcemy...
OdpowiedzUsuńSłodyczami?
"Mama się bardzo ucieszy, jeśli zrobisz..."?
:)
Powodzenia!
Anno;)
OdpowiedzUsuńTa nieuchronność mnie przeraża, w tej sytuacji.
Pozdrawiam:)
Mała Mi:)
OdpowiedzUsuńStaramy się, wymyślamy, kombinujemy, stajemy na głwowie, by proces naprawczy był jak najmniej "bolesny". Problem z dziecmi jest taki ,ze na każde mobilizująco działa co innego.Zresztą w ogóle tak z ludźmi jest , nie tylko z tymi mniejszymi.
Pozdro:)
Moja Droga A.:)
OdpowiedzUsuńJestem w gotowosci, przybywaj!!!
O matko, nie musiałaś zrywać się o świcie!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoje doświadczenie mi mówi, że dziecko najgorzej reaguje na własną Rodzoną. Przy niej może być sfrustrowane, zestresowane. Podobno fakt, że to uzewnętrznia, dobrze świadczy o Rodzonej, ale do ćwiczeń może zatrudnij ojca:-)
OdpowiedzUsuńUliszko:)
OdpowiedzUsuńOjciec zatrudniony, ale widzę,ze jemu też nie jest łatwo.
Co tu duzo mówic, sama wiesz jak jest.Pozdrawiam:)