piątek, 30 lipca 2010

Bilans lipca.

Tydzień urlopu już za mną.
Remont pokoju ukończony.
Meble dla nastolatka kupione.
Dwa krzesłka H. pomalowane.
(Uwaga! Maluję wszystko co
podejdzie mi pod rękę.)
Ogórki zrobione.
Dżemy usmażone.
Cukinia zamarynowana.
Być może tez i zmarnowana.
Czas pokaże.
Wszystko poprane, wyprasowane.
Walizki spakowane.
Ja już w bloku startowym bo
nerwy na wykończeniu....
Chęć odmiany - duża.
Potrzeba odpoczynku - wielka.
Tęsknota za morzem - ogromna.

czwartek, 8 lipca 2010

H. stojąc na stołku w drzwiach otwartej lodówki
rozmawia sama ze sobą.
-Co to jest?
-W bziuśku ma źółtko, na wieschu skolupke,
a w ślodku białko?
-Jajo!!!
-Blawo, zgadłaś!
-Naśtepna zagadka.Co to jeśt?
-Jest dlugie, cienkie i ma skólke?
-Palówa!!!
-Blawo! Supel! Zgadlas!!

Wtrąca się matka.
-H. co ty robisz, z kim rozmawiasz???
-A nic mamo, to tylko moje
wymyslone kolezianki.Z nimi sobie lozmawiam.


Tak poza tym ,życie toczy się po swojemu.

Właśnie malujemy pokój dziecka starszego.
"W końcu jestem nastolatkiem!"-mówi.
Więc czas na zmiany.
Postanowiłam,że będzie doroślej.
Farby juz czekaja, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Trochę się boję..
Ale w końcu zawsze można przemalować.