piątek, 30 października 2009

Juz za chwilę Wszystkich Swietych , swięto bardzo optymistyczne tak naprawdę, szczegolnie dla ludzi wierzących. Ale zaraz za nim Dzien Zaduszny. Refleksja, smutek , tesknota...

I tu nasuwa mi się wiersz Piotra Brymasa , bardzo ciekawego , młodego poety, ktorego nowy tomik wierszy pojawi sie tuz, tuz...

I z tą roznicą,ze się zaczęło,
Mowic do siebie ciągle niechcący.
Zycie to jednak przepasc, nie przełom
I temat zimny, a nie gorący.

I z tą roznicą,ze obcy przebieg
Ma kazda mysl i sprawa swiata.
I się na nowo tworzy bez Ciebie,
I oddech Twoj w ciszę ugniata.

Iz tą roznicą,ze kwiaty płyną
Zrzucone z mostu do nocnej rzeki.
I gdzies wylane do morza wino
Z naiwnej wiary w nieba przecieki.

I z tą roznicą,ze chce się przyschnąc,
Bo w kazdą stronę drazni ruch kazdy.
I pamiec wszelką osmiesza myslą,
Kiedy juz w koncu pamięc ci zadrży.

środa, 28 października 2009

Zima sie zbliza , muszę w koncu H. kupic kurtkę zimową. Chyba dzis rzucę się w wir zakupowy. Wiem , wiem ,ze to nie najlepszy moment.Czas przed jakimikolwiek swietami jest goraczkowy i pospieszny ,mam wrazenie ,ze szybciej płynie albo jest go mniej albo jeszzce co inne co sama nie wiem.Ale dziecko kurtkę musi miec, nie? A przy okazji i matka sobie moze cos zakupi. Jakis ciepły sweterek? Moze kremik lub balsamik do ciała? Och , będę nareszcie kobietą luksusową, he he...Ostanio w ramach tegoz pojęcia pomalowałam sobie na czerwono paznokcie , troche lakieru bylo na paznokciach , reszta na palcach i stole , gdzie lezała owa malowana ręka . Co by nie mowic efekt był piorunujący ale...niestety krótkotrwały. Gdybym tak nie musiała tyle czasu spedzac w kuchni albo, ( jak przystalo na kobietę luksusową), uzywała rękawiczek jednorazowych do zmywania , obierania , krojenia, czyszczenia to moze , moze starczyło by na dłuzej . Dlatego więc w ramach luksusu postaram sie dac sobie cos bardziej długofalowego. Zebym tylko nie zapomniala po co w ogole poszłam na te zakupy.I jeszcze jedno , H ma urodziny zaraz , za chwilke , wiec w ramach prezentu zamierzam jej ofiarowac jakis zestawik kosmetyczny dla dziewczynek . Nie jak zwykle ksiązki , puzzle , układanki i inne edukacyjne wyroby . Tym razem bedzie kobieco. Niech się dziewczyna uczy od małego . Niech wie , ze zeby byc piekną trzeba o to dbac . Moze jej się uda to bardziej niz matce.

poniedziałek, 26 października 2009

Jak na poniedziałek, udało się w miarę sprawnie zebrac w sobie siły i ...wstac.Szybka gmnastyka podczas gotowania owsianki pozwoliła moim członkom skleic się do kupy a rumianek z imbirem uspokoił i rozgrzał moj zołądek.No, mogłam zacząc jakos funkcjonowac.Zebrałam dziatwę, nakarmiłam , oporządziłam, odwiozłam do szkoły i przedszkola a sama udałam się do pracy. Naprawdę jak na poniedziałek nie było zle, udało mi się zaparkowac w dobrym miejscu , zdązyc przed deszczem a na dodatek wiele , wiele zrobic. Powiem ,ze jestem na bieżąco ze wszystkim. Brzmi niezle , powiem ,ze nawet optymistycznie.Po pracy zrobiłam szybki objazd miasta po czym wrociłam z młodszym do starszego co juz urzędował w domu.Poniedziałek zaczął sie dobrze , moze taki będzie cały tydzien? Jest cien szansy. Do tego wszystkiego mam fajną ksiązkę , swieżą prasę kobiecą i zdecydowanie mniejszą gorę prasowania. Coz więcej chciec? Czyz zycie nie jest piękne??

czwartek, 22 października 2009

Ostatnio dopada mnie ciąg roznych trudnych sytuacji. Zastanawiam się czy ma to jakis związek z tym ,ze za chwilę listopad - "mój " miesiąc.Spotkałam się kiedys ze stwierdzeniem ,ze misiące naszych narodzin przyciągają trudne sprawy.I nie wiem czy to sugestia ale rzeczywiscie u mnie tak jest. Nie chcę popadac w jakies magiczne myslenie czy knuc spiskowa teorię zdarzen.Staram się jednak omijac w tym czasie lekarzy, specjalistow roznej masci, nie rozwiazywac trudnych problemow i nie podejmowac zyciowych decyzji.Zresztą jesienna szaruga temu nie sprzyja.Moze to ten brak słonca? Moze wilgoc , ktorej nie lubię?Ocieplam swoje wnętrze i ciało jak mogę.Staram się byc dobra dla siebie, robię sobie drobne przyjemnostki. Mam swój czas ,(choc trochę) celebruję małe rytuały, zapalam kadzidła, swiece, parzę starannie kawę, włączam muzykę i ...piszę bloga . Staram się zatrzymac na moment, złapac chwilę, zachwycic się zyciem, ktore ostatnio nie jest dla mnie zbyt łaskawe. Ale to nic , minie jesien , przyjdzie zima ze swoja bielą , słoncem i nartami.Mam nadzieję,ze poprawi nieco humor .Oby do zimy!

piątek, 16 października 2009

Dzisiaj mam 'wolne", tzn. wolne od pracy intelektualnej . Kazda inna mnie lubi więc przerw nie mam.Od rana w wirze codziennosci ale ze południe juz, więc przyszła pora na " Chwilę dla Ciebie".Zasiadam więc do kompa , sprawdzam pocztę ,zalę się koleżance A. na skype jakie to zycie nie jest proste.Mam chwilowy luz, ciepła kawa z kardamonem ogrzewa dłonie i serce, do tego musi byc cos na słodko. Czemu wlasnie ten a nie inny smak jest moim przeklenstwem? Nie dosc ze niezdrowy to jeszcze idzie w... no wiadomo w biodra.Ale co tam ! Walczyc będę ze sobą od poniedziałku jak nie tego to innego i tak w kółko. Nawet wieczorny wygibas nie motywuje do przejscia na dietę a" mowi się",ze wysiłek fizyczny wyzwala endorfiny , czy endomorfiny czy morfinę, cholerka nie pamietam. U mnie wyzwala tylko zmęczenie i juz .Więc co robic?Muszę isc na ciacho chyba.

czwartek, 15 października 2009

Ostatnie dwa dni były pod hasłem" K. wchodzi w trudny wiek".Nasze starsze dziecko dostarczyło nam wielu wielu wrazen tak silnych, ze nawet Sodomora i Gomora za oknem nie wywołała większych emocji .A przeciez mogła, oj mogła.. Całe szczęscie ,ze wszystko skonczyło się dobrze.Pozostały tylko refleksje i wskazówki na przyszłosc. Czasami myslę,ze swiat zwariował a ludzie są tak bardzo nieszczęsliwi, zamotani w swoich kompleksach , lękach, strachach . Najgorsze ,ze chcą takze unieszczęsliwic innych. Ale z nami im się nie uda!!!
My cieszymy się z tego co jest , nawet wtedy gdy snieg po pas, w butach mokro a do domu daleko.
Pozdrawiam wszystkich tych , ktorzy kochają zimę, tych , ktorzy jej nie lubią i tych co mieszkają tam, gdzie zawsze swieci słonce.

poniedziałek, 12 października 2009

Wiadomosci z przedszkolnego frontu.
Po piątkowym dołku , dzisiaj górka...Jesienny lisc H. wisi w hollu czyli na "wystawie". Poza tym podczas lezakowania zasnęła Moze to ulubiona pizamka w małpki sprawiła ten cud, nie wiadomo , nie dociekam . Liczy się efekt koncowy - dobry nastroj dziecka i wszystkich pozostałych.Taki miły początek tygodnia...

sobota, 10 października 2009

No cóz, powiedzmy sobie szczerze, jestem matką najbardziej psotnego , krąbrnego dziecka w grupie. Ha! Kto wie , może i w całym przedszkolu? Po pierwsze ,H. nie spi w czasie lezakowania i nie zamierza się tej czynnosci oddawac. Mało tego, jak pani włącza muzykę, ona tanczy , wygina smiało ciało i szaleje. Nie chce bez ruchu słuchac bajek tylko chce sie bawic. Stawia jasno granice , wytycza terytorium ale nie jest to mozliwe do przyjęcia w przedszkolu .Nie wykonuje wszystkich polecen, np. woli siedziec na stołeczku niz na dywanie, nie chce wspólpracowac a chce rządzic .Zasada jest taka , im ktos ją bardziej do czegos przymusza tym bardziej mowi:" nie".Na pozór stwarza wrazenie ze wszystkie uwagi wpuszcza jednym a wypuszcza drugim uchem, ze nie robią one na niej zadnego wrazenia . Ale gdy przychodzi noc , gdy powoli wyłączają się wszystkie mechanizmy obronne, zaczyna żalic się przez sen , płacze , przezywa , nękają ją złe sny. Probuję byc po prostu z moim dzieckiem wtedy gdy mnie potrzebuje, staram się powoli wprowadzac w swiat zasad społecznych, tłumaczyc, rozmawiac. I zastanawiam się cały czas gdzie jest granica pomiędzy indywidualizmem a społecznoscią,Jak wychowac dziecko by zachowało swoją odrębnosc i jednoczesnie umiało odnalezc się i zyc wsród ludzi, bez szkody dla swojego rozwoju. Widzę, ze długa , kręta i wyboista droga to będzie...

piątek, 9 października 2009

I znowu piątek, przeciez nie tak dawno był...to nie wczoraj czasem? Oj gubię się , gubię a wydawało mi się ,ze juz jakis czas temu bezbłędnie opanowałam znajomosc dni tygodnia po kolei. Od rana szybki objazd miasta , H. do przedszkola , zakupy na ryneczku. Udało mi się znalezc babę co miała jeszcze żurawinę , będzie jak znalazł na zimowe wieczory. A jeszcze jesienne maliny pyszne, ostatnie przed przymrozkami, dzieciaki będą miały raj , jedzą do oporu. Lubią te czerwone miękkie kuleczki- ostatnie podrygi lata i jednoczesnie słodka zapowiedz bogatej owocami jesieni.
Patrzę w okno , słonce wyjrzało i ociepla moj ogrod , ogrzewa iglaki , wrzosy, ostatnie niezebrane zioła i lekko przyschnięte juz kwiaty . One wiedzą , czują, ze ma sie ku koncowi . I wygląda na to ,ze są z tym pogodzone . Tylko człowiek taki durny nigdy się z tym pogodzic nie chce , a moze to dobrze ???? Moze to własnie tu tkwi tajemnica wzlotów i upadków??? Oj, oj nie o tym miało byc , nie o tym . Lepiej pojdę zaparzyc kawę , poprawi nastroj, rozgrzeje srodek, pobudzi zmysły...

czwartek, 8 października 2009

Na dobry początek

Dzien za dniem , hmmm nic takiego oryginalnego, co?? Tak, to prawda ale zadnych fajerwerków nie przewiduję, raczej przyziemne refleksje na temat zycia.
Pomysł bloga zrodził się wtedy gdy zgubiłam klucze od samochodu. Były i nie ma , kamien w wodę a raczej w miskę z grzybami jak się okazało. A grzyby były dostane od znajomych , tak bardzo byłam im wdzięczna ,ze w zamian oddałam miskę wraz z kluczami. Juz wtedy pomyslałam , nie jest dobrze, trzeba zwolnic , przystopowac, złapac dystans...
Będę więc swoje mysli zapisywac po cichu , powoli , niespiesznie , dzien za dniem.