piątek, 16 kwietnia 2010

Siódmy dzień...
Dziś wcale nie jest łatwiej, jeszcze nie..
Długo nie...

Gdy odchodzili moi bliscy miałam żal do swiata,ze sie nie zatrzymał,
ze nie zamarł, ze sie nie skończył.Bo przecież moje życie się kończyło.
Teraz już wiem,że to co wtedy było przekleństwem,
okazało się największym błogosławieństwem.
Świat idzie dalej i wymaga od ciebie tego samego.
I choć boli,powoli dajesz sie ponieść życiu...

4 komentarze:

  1. Śmierć bliskich jest błogosławieństwem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie smierc , ale to,ze zycie toczyło się dalej,swiat nie stanął w miejscu, zmusił mnie do wysiłku. To okazało się w rezultacie błogosławieństwem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie na darmo mówi się, że co nas nie zabije, to nas wzmocni...

    OdpowiedzUsuń
  4. No Bello... teraz to rozumiem...

    OdpowiedzUsuń