piątek, 17 września 2010

Życie znów przyspieszyło.
Miotam się pomiędzy pracą, szkołą i przedszkolem.
Nie wspomnę o zajęciach dodatkowych, codziennie mamy coś.
Dziesiątki bardziej i mniej potrzebnych czynności zapełniają
kolejne dni września. Pędzę przed siebie...

Pogoda mnie nie rozpieszcza, za szybko zimno i ciemno.
Jedynie nagietki, wrzosy i mimoza pocieszają moje oczy.
Zaczyna się czas otulania, sezon na wieczorne świece i kadzidła.
Zbieram i szykuję książki na ponure dni.

Na dobry początek jesieni wybrałam się do teatru na
"Białą bluzkę". Nie żałowałam ani chwili. Nie jestem obiektywna albowiem
bezwarunkowo lubię Osiecką , Jandę i Umer.
Postanowiłam. Koniec roku ma być teatralny.
To postawi mnie do pionu.

5 komentarzy:

  1. Ja także wybieram się do teatru w...Krakowie, podjęłam już nawet działania logistyczne w tym zakresie. To wspaniały pomysł na jesienny wieczór.
    P.S. Też je lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja droga B.,

    Zdecydowanie, ma być teatralnie, w końcu. Wiesz, teatralnie to ja wiecznie do tyłu. Ale zaraz pociągnę za odpowiednie sznurki ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Beatto:)))
    W Twoim przypadku to większa wyprawa chyba.
    Gratuluję determinacji. Mam nadzieję ,ze pomysł dojdzie do skutku. Życzę wielu niezapomianych wrażeń:)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Droga A:))
    Oj ciągnij , ciągnij za sznurki. Z niecierpliwoscią czekam ...

    OdpowiedzUsuń
  5. wypad teatralny na pewno się udał, prawda? ten post mi przypomniał, że mam właśnie to na półce nieprzeczytane...

    OdpowiedzUsuń