sobota, 13 lutego 2010

Wszystko co dobre..diabli wzięli , jak zwykle.

Od wczoraj juz zaczęłam podtrzymywac na nowo ognisko domowe.
Wyprałam zaległosci odzieżowe, wyrzuciłam co się dało,
resztę upchnęłam w kąt.
Odprawiłam nawet rytualne modły na deską.
Jakies trzy godziny bezpowrotnie straconego czasu.
Wyprasowałam chyba wszystko,
łącznie ze zwojami mózgowymi.
Obawiam się,że
na skutki długo nie trzeba będzie czekać.

Dziś rozwinę się kulinarnie.
Najlepiej jakby tego rozwinięcia starczyło na cały tydzien.
I żeby było dobre ,zdrowe i ładnie podane.
Bo ponoc do serca to tylko przez oko.

Dlatego jeszcze rzucę nim krótko na fizjonomię
i juz ..i juz będę zupełna.
I będę czekać na swoje
szczęścia...

4 komentarze:

  1. Moja droga B.,

    gdzieś kiedyś znalazłam cytat, ale nie pomnę już kogo i jak to leciało, więc będzie z pamięci: że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek, ale niektóre [kobiety] odnalazły krótszą drogę.

    Nieźle, Bello! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzinne rytuały i czary-mary:-) Dróg do serca mężczyzny pewnie wiele, pod warunkiem że rzeczony je ma;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja droga A.
    Przy Owym sprawdza się schemat serce-oko, oko-serce, niestety. Ale znam takich ,którzy by chętnie zamienili go na inną, ciekawszą kombinację...

    OdpowiedzUsuń
  4. Uliszko:)
    Rzeczony je ma, na szczęscie. Bywa ,ze nawet okazuje niekiedy z pewną niesmiałoscią.Dla mnie za rzadko niestety , za rzadko...

    OdpowiedzUsuń